MAJ 2015 – Tekst

Świątynia Matki Bożej Smardzowickiej – Cudami słynącej.
Dość często piszę w „Naszej Gazetce” o miejscach kultu na świecie. Przeważnie wszystkie zaczynają się od
objawienia się Matki Bożej – dzieciom lub starszym osobom, która ich prosi – o budowę w tym miejscu świątyni.
Historia M. Bożej w Smardzowicach ma nie typową opowieść. Kościół w Smardzowicach znajduje się w pobliżu
Ojcowa w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Tak się złożyło, że w Biuletynie Kościelnym w Martinez ostatniej niedzieli,
diakon Cichoń opisał historię kościoła w Smardzowicach, wieszając zarazem obraz Matki Bożej Smardzowickiej
w kościele w Martinez, otrzymaną od parafian: Danuty i Ryszarda Gądków z Pinol, którzy w Polsce mieszkali
w pobliżu Smardzowic. Ja w swojej wersji historycznej – poniżej – zawarłem informacje, które trudno by się było
doszukać podobieństwa tego z Biuletynu Kościelnego. Ja czerpałem wiadomości z innych źródeł i dawałem
przykłady bardziej sensacyjne ale prawdziwe. Diakonowi – Witoldowi Cichoń , dziękuję za ciekawą inicjatywę w
kościele, umieszczając biografię, za każdym razem innej Matki Bożej. Pamiętam, iż kilka lat temu podawałem różne
imiona Matki Bożej. Naliczyłem ich bodaj dwadzieścia. Teraz przy pomocy diakona Cichonia i parafian odkryjemy
ich pewno dużo więcej.
W innym miejscu – tej Gazetki – piszę o diakonie, iż jego bardzo pozytywna działalność w parafii w Martinez
została dostrzeżona i w dniu 3 Maja na uroczystościach świeckich w San Francisco został odznaczony Srebrnym
Krzyżem Zasługi. Zbiegło to się z jego wizytą w Watykanie, gdzie został przyjęty na prywatnej audiencji u papieża
Franciszka. Do tego tematu powrócę na końcu tego opisu, zamieszczając zdjęcia z tej okazji.
Trudno jest jednoznacznie stwierdzić wiek pochodzenia kościoła w Smardzowicach. Redemptorysta
o. Szołdawski znalazł notatkę sporządzoną w roku 1661 przez ówczesnego proboszcza ks. Jana Ródzkiego, który
stwierdził, iż Bąkowa, żona administratora zamku Ojcowskiego, ofiarowała cudowny (cudami słynący) wizerunek
Matki Najświętszej kościołowi w Smardzowicach.
Nowe spojrzenie na temat tego obrazu, pojawiło się przy okazji gruntowej odnowy obrazu w 1960 roku w
krakowskiej pracowni konserwatorskiej na Wawelu przez prof. R. Kozłowskiego. Prześwietlenie obrazu wykazało, że
powstał on w końcu XV wieku. Ten cudowny obraz mógł znaleźć się w Smardzowicach już w końcu XVI wieku z
przeznaczeniem do nowego kościoła powstałego przy wyraźnym zaangażowaniu finansowym właściciela Cianowic,
Jana Cianowskiego w 1571 po pożarze uprzedniej, drewnianej świątyni.
Początek Kultu Maryjnego, wzmiankowany jest w roku 1636, co również sugeruje, że obraz mógł się pojawić
niewiele wcześniej a może nawet dokładnie w 1639 r kiedy wierni zaczęli składać wota. Kult Najświętszej Marii
Bożej w Smardzowicach, tak jak w całej Polsce rozwinął się po wojnach Szwedzkich. Jeszcze przed 1570 rokiem
wprowadzono księgę cudów – w starym kościele, w której zapisywano wszystkie cudowne wydarzenia i łaski
otrzymane za wstawiennictwem Matki Bożej Smardzowickiej. Wśród kilkudziesięciu, opisanych w książce wydarzeń
przeważają uzdrowienia, ale również i podziękowania za otrzymane potomstwo, wyzwolenie z niewoli tatarskiej,
uratowanie od ognia itd.
Rozgłos Smardzowic rozniósł się szeroko po Polsce. Sława cudownego obrazu ściągała do Smardzowic
wielu znanych osobistości i tysiące biednych, którzy prosić w modlitwie Matkę Bożą o przywrócenie dla nich
normalność życiową. Smardzowice odwiedził sam król Stanisław August Poniatowski, przyszły kochanek rosyjskiej
Carycy Katarzyny i wielu innych, których los w życiu skrzywdził.
W 1773 r. parafię odwiedził notariusz apostolski, który odbierał od wiernych zeznania dotyczące łask
otrzymanych od Matki Bożej Smardzowickiej. Władze kościelne w oficjalnych tekstach wizytacji, zaczęły określać
obraz w ołtarzu Matki Bożej Różańcowej jako łaskami słynący. Pierwszego takiego zapisu dokonał jeszcze w 1722
roku biskup Michał Kunicki. W 1785 papież Pius VI nadał odpusty po wieczne czasy na dzień św. Małgorzaty, Matki
Bożej Różańcowej w rocznicę poświęcenia kościoła w Smardzowicach.
W 1972 r. w Smardzowicach odbyła się Koronacja Cudownego Obrazu. Mszę Św. celebrował kardynał
Karol Wojtyła, – a poświęcenia koron (dla Matki Bożej i Dzieciątka) dokonał Prymas Polski Kardynał Stefan
Wyszyński, który następnie – od ołtarza głównego – udał się do Ołtarza Różańcowego, przytwierdził korony do
obrazu, koronując w ten sposób postacie Dzieciątka Jezus i Jego Najświętszą Matkę.
W uroczystości tej brał udział biskup kielecki Jan Jaroszewicz oraz 25 innych biskupów z całej Polski, dziesiątki
kapłanów, zakonników i około 40 tysięcy wiernych.
W ciągu kilkunastu dni od tej wielkiej parafialnej manifestacji, do kościoła włamali się złodzieje, którzy
ukradli złote korony z cudownego obrazu. Szok jaki przeżyła parafia trudno opisać. Łatwość wejścia do
kościoła, byle jakie przytwierdzenie koron, były dla złodziei wielkim ułatwieniem. Potwierdziło się przysłowie o
Polakach, że mądrzy są po szkodzie. Drzwi do kościoła obecnie zostały znacznie wzmocnione, zamki wymienione
na trudne do sforsowania. Kościół został zabezpieczony kamerami a ołtarz jest objęty monitoringiem. W międzyczasie
parafianie i zewnętrzni donatorzy ofiarowali znaczną kwotę, co pozwoliło proboszczowi zamówić – takie same jak
te – złote korony, które zostały skradzione. Korony te są w tej chwili przytwierdzone na stałe do cudownego obrazu.
Inspiracją do poruszania historii tej smardzowickiej świątyni , były moje wcześniejsze wypowiedzi
na temat próśb wiernych naszego kościoła w Martinez. Jak ogólnie wiadomo w parafii, część tych próśb, które są
uwidocznione przy wotach na tablicy w kościele, zostały spełnione. Wiem najlepiej, gdyż od prawie 30 lat jestem
opiekunem tablicy wotywnej w Martinez. Wysłuchuje zwierzeń ludzi z problemami i pomagam wiernym zredagować
treść błagań do Matki Bożej bądź świętych o odwrócenie wszelkiego zła, piszę i zawieszam wota na tablicy, itd.
Trzy lata temu, została zainstalowana duża, elegancka tablica wotywna, gdyż tamta stara, była za mała
i już nie spełniała potrzeb parafialnych . Po prostu nie pasowała do wystroju odnowionego kościoła. Mam nadzieję,
iż dorobimy się wkrótce parafialnej księgi wotywnej, która ułatwi weryfikację wymodlonych łask naszych parafian
dla wiarygodnych opinii diecezjalnych czy też Watykanu. dalszy ciąg tego tematu na stronie 5-tej)
4

Listy do Redakcji
Jak zwykle po każdym wysłaniu kolejnych numerów „Naszej Gazetki” do Biblioteki Narodowej w
Warszawie, otrzymuję miłe podziękowania, które są jak gdyby zachętą i nagrodą za wkład do polskiej kultury,
tym bardziej dla takich jak ja, którzy pracują społecznie, krzewiąc kulturę i język polski z dala od Ojczyzny.
Wielokroć miło mi, kiedy czytam serdeczne słowa od pracownika Biblioteki Narodowej z Polski.
Drogi Panie Gabrielu. Dziękuję za przesłanie do zbiorów Biblioteki Narodowej w Warszawie, niezależnego
miesięcznika (145 / 2015), kulturalno – społecznego „Nasza Gazetka” z rejonu San Francisco – USA.
Egzemplarze zostały zarejestrowane i dołączone do zbiorów.
Bardzo cieszę się z Pana powrotu do zdrowia. Proszę za długo nie przesiadywać przed komputerem w
nocy. Oszczędzać się i od czasu do czasu pospać trochę dłużej.
Dużo optymizmu, słońca i radości na co dzień. Wszystkiego dobrego .
Dorota Maciejuk – Biblioteka Narodowa Warszawa.
————————————————————————————
Jak zwykle otrzymałem wiele listów i pozdrowień. List od Państwa Valentine i Mariona Grohoskich z
Walnut Creek jest bardzo przygnębiający. Pani Valentyna upadła na ziemię i strzaskała sobie oba biodra (miednicę)
Operacja wielce skomplikowana, ale wszystko jest na dobrej drodze. Mimo zaawansowanego wieku Pani Valentyny,
poskładana tzw. miednica ładnie i szybko się goi. Dostałem zapewnienie, że w najbliższą niedziele przyjadą do
kościoła w Martinez. Najbliższe niedziele będą ciekawe. 7 czerwca będzie procesja Bożego Ciała naszego kościoła
ulicami Martinez, a 14 czerwca organizujemy wielki piknik w Parku na Cowell w Concord. W tym dniu – tradycyjnie
kościół będzie zamknięty a Msza Św. będzie odprawiona w plenerze w parku przed rozpoczęciem pikniku.
Pan Grohoski przysłał mi wycinek z gazety: Rossmoor Naws z marca (18) w której była wzmianka o wyświetlonym
polskim filmie nagranym przed II wojną światową – „Quo Vadis” („Where Are You Going”), który dostał
kilka Oscarów. Film ten został sprowadzony i wyświetlony w The Polish Cultural Club of Rossmoor. Wstęp był
bezpłatny i jego wyświetlenie trwało około 3 godż. Film ten oparty na powieści H. Sienkiewicza „Quo Vadis”
laureata Nagrody Nobla i został nagrany kilkadziesiąt lat temu. Jest wyświetlany na świecie w 50 językach.
Pan Grohoski jak i Opera z San Francisco zasypują mnie informacjami, co jest aktualnie grane w Operze
jak również koncerty pianistów i orkiestry w Filharmonii. Programy są każdorazowo przebogate, ale niestety nie ma
tam polskich artystów. Jeśli pojawi się polski zespół , lub indywidualny pianista bądź śpiewak operowy z Polski
natychmiast informuję o tym polonijnych miłośników koncertów .
Państwo Grohoscy urodzili się w Chinach. Ich rodzice pracowali na Transsyberyjskiej kolei. Pięknie znają
język polski i mają bogatą i bohaterską przeszłość wojenną w wojsku polskim, ale o tym innym razem.
S TOPKA R EDAKCYJNA
N asza G azetka jest niezależnym
miesięcznikiem kulturalno-społecznym,
ukazującym się na terenie San Francisco
Bay–Area. Gazetka jest finansowana
z dotacji otrzymywanych od Czytelników
i skromnych oszczędności redaktora.
Gazetka rozprowadzana jest tylko drogą
pocztową. Uwagi i listy proszę kierować
na adres: Gabriel Michta
2221 L Street, Apt. A ,
Antioch, CA. 94509
e-mail: GMICHTA@yahoo.pl
Dziękuję wszystkim,
którzy pamiętali o prenumeracie Gazetki.
7

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *